Materiał promocyjny

Ten samochód zaskakuje na każdym kroku.
Nie tylko osiągami

To jedna z najbardziej wyczekiwanych premier bieżącego roku. Auto, jakiego na rynku jeszcze nie było. Cechuje się szerokimi możliwościami personalizacji, bogatym wyposażeniem i osiągami, jakich próżno szukać w spalinowych odpowiednikach. Jako jedni z pierwszych sprawdziliśmy elektrycznego E-Transita w drogowych warunkach.

Blisko 70 lat tradycji i doświadczeń

Jego historia zaczęła się w 1953, gdy w fabryce w niemieckiej Kolonii linie montażowe opuściły pierwsze egzemplarze auta, które dużymi literami zaistniało w globalnym świecie spedytorów. Pierwszą generację utrzymano w cennikach przez dwanaście lat i od razu zaczęto przygotowywać zabudowy specjalistyczne dla wszelkich jednostek mundurowych i porządkowych. Błyskawiczny sukces w Europie Zachodniej zaowocował dynamicznym wzrostem popularności na innych kontynentach. Model stał się rozpoznawalny na całym świecie.

Kolejne generacje rosły (pierwsza miała zaledwie 4,3 metra długości), a produkcję w następnych dekadach lokowano w Chinach, Australii, Wietnamie, Urugwaju i Stanach Zjednoczonych. Obecne wcielenie jest dłuższe od pierwszego aż o 123 cm, a rozstaw osi zwiększył się z 230 do 330-452 cm. Nie bez znaczenia pozostaje też możliwość wszechstronnej konfiguracji dopasowanej do indywidualnych potrzeb. Zaczynamy od wyboru jednej z trzech długości w przypadku vana. Rozpiętość w centymetrach przedstawia się imponująco – od 553 do 670,5. Mamy też kilka wysokości – 242,5, 249, 254, 267 i 279. Ta wartość zależy od wybranej specyfikacji i napędu. Maksymalna długość przestrzeni ładunkowej wynosi 422 cm, a objętość od 9,5 do 15,1 m3.

Zaskakuje na asfalcie

W przypadku elektryka moment obrotowy trafia na koła tylnej osi, między którymi umieszczono silnik. By chronić baterię i generator siły, zastosowano specjalne wzmocnienia i, co istotne z punktu prowadzenia, w miejsce resorów piórowych zainstalowano sprężyny i amortyzatory. Dodatkowo, w tej wersji dość nisko umieszczony został środek ciężkości. To korzystnie wpływa na komfort i bezpieczeństwo prowadzenia. Ford okazuje się zwrotny, zwinny i zapewnia dużo pewności na mokrej nawierzchni. Dzięki dobremu rozłożeniu masy i sprawnej elektronice, straty przyczepności są minimalne. Tym bardziej, że mamy do czynienia z potężnym źródłem napędu. Jest pewniejszy w prowadzeniu od wariantów spalinowych i znacznie przyjemniejszy.

Do wyboru mamy dwie propozycje i każda z nich będzie rozsądna. Bazowy wariant rozwija 184, zaś topowy 269 KM. Po co aż tyle mocy w pojeździe dostawczym? Najmocniejszy, wysokoprężny Transit ma 185 KM i 415 Nm, ale podstawowy tylko 105 KM. W dieslu moment obrotowy dostępny jest od około 1500-2000 obr./min. W elektrycznym generatorze niemal cały potencjał otrzymujemy od startu. To ważne, gdy mamy na „plecach” ciężki ładunek lub zależy nam na sprawnym pokonywaniu kolejnych odcinków. Reakcja na dociskanie gazu jest niesamowita! Auto błyskawicznie reaguje na dociskanie gazu zdobywając kolejne szczeble skali prędkościomierza. Takich wrażeń nie zapewni żaden inny samochód dostawczy. Jazda nim w ruchu miejskim należy do wyjątkowych doznań. Podczas przyspieszania słyszymy jedynie szum opon i powietrza opływającego karoserię. Precyzyjny układ kierowniczy pozwala z dużą pewnością wykonywać dynamiczne manewry. A musimy wziąć pod uwagę fakt obcowania z ponad 5-metrowym pojazdem. W dużych lusterkach bocznych widać niemal wszystko. Nic nas nie zaskoczy. Na parkingu z pomocą przychodzi wysokiej klasy kamera cofania. Trudno ubrudzić jej obiektyw, bowiem przymocowano go do szczytu tylnej części auta.

Poza świetnymi osiągami, Ford pozytywnie zaskakuje komfortem jazdy. Na nierównych nawierzchniach jest stabilny i posłusznie wykonuje polecenia kierowcy. Niewzruszony forsuje zapadnięte studzienki i wysokie krawężniki. Łatwo wyczuć jego gabaryty, co wzmacnia pewność obcowania z nim. Przekonuje też zużyciem energii. Dzięki efektywnej rekuperacji, poruszanie się po miejskich arteriach będzie owocować zapotrzebowaniem na prąd rzędu 16-19 kWh. To oznacza, że wpinając się do tradycyjnego gniazdka na parkingu pod budynkiem firmy i korzystając z taryfy na poziomie 70-90 groszy w dzień i nawet do 55 groszy w preferencyjnej taryfie nocnej, pokonamy sto kilometrów za około 10-20 zł.

Zasięg? O to nie musimy się martwić. Jest niemal dwukrotnie większy niż w przypadku konkurencyjnych pojazdów. Według restrykcyjnej normy WLTP, odległość między ładowaniami wynosi 309 kilometrów i są to realne dane. E-Transit dysponuje litowo-jonowym akumulatorem o pojemności 68 kWh netto. Zakładając, że utrzymamy zużycie w mieście na poziomie od 16 do 20 kWh, możliwe będzie pokonanie nawet 400 km.

Relaksuje w trasie

Elektrycznym E-Transitem wybraliśmy się również poza miejskie arterie. W spokojnej trasie obejmującej drogi powiatowe i krajowe, zużywa 20-22 kWh. Świetny wynik. Tym bardziej, że utrzymywaliśmy wskazówkę prędkościomierza pomiędzy 80 a 90 km/h. Nienagannie spisuje się również na drogach ekspresowych i autostradach. Potrafi mknąć z szybkością 130 km/h i wykazuje się niewielką podatnością na boczne podmuchy wiatru. Przy maksymalnym wychyleniu szybkościomierza wciąż pozostaje pewny i przewidywalny. Duża powierzchnia czołowej szyby korzystnie wpływająca na widoczność i wysoka pozycja za kierownicą, pozwalają ze znacznym wyprzedzeniem planować manewry.

Nie bez znaczenia jest także miejsce pracy kierowcy. Wygodny fotel sprawia, że pokonanie Fordem kilkuset kilometrów będzie dużą przyjemnością. Wysiądziemy z auta wypoczęci i zrelaksowani. Podczas długiej podróży docenimy obecność pojemnych schowków i uchwytów na napoje. Kolejny plus za świetną ergonomię i bogaty zestaw pokładowych instrumentów. Za kierownicą E-Transita poczujemy się niczym za sterami wysokiej klasy auta osobowego. Wystrój deski rozdzielczej mocno nawiązuje do osobowych modeli Forda. Długa lista opcji pozwala swobodnie personalizować skład gadżetów z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Do dyspozycji są automatyczną klimatyzacja, podgrzewana szyba przednia, ogrzewanie postojowe, radary wychwytujące przechodniów, rowerzystów i auta na kursie kolizyjnym, adaptacyjny tempomat oraz przednia i tylna kamera o szerokim kącie widzenia. Zestaw uzupełnia zaawansowany system multimedialny z 12-calowym ekranem dotykowym z bezprzewodową łącznością ze smartfonami opartymi na Android Auto oraz Apple CarPlay.

Do tego musimy doliczyć możliwość korzystania z szybkich ładowarek DC pozwalających na transfer nawet 115 kW. Tym samym, ładowanie od 15 do 80 procent potrwa zaledwie 34 minuty. Jeśli przeprowadzimy tę operację w domu przy użyciu stacji ściennej Ford Connected Wallbox, 100 proc. pojawi się na ekranie komputera pokładowego po około 8 godzinach.

Zaoszczędzimy mnóstwo pieniędzy nie tylko na serwisie

Poza wrażeniami zza kierownicy, kluczowe dla samochodu są także koszty eksploatacji. Zakładamy, że nowy pojazd użytkujemy w ramach 3-letniego leasingu i przejeżdżamy rocznie 15 tysięcy km. Alternatywą dla elektrycznego E-Transita będzie wariant z wysokoprężnym silnikiem. Takie auto zużywa realnie w cyklu miejskim około 10-12 litrów, co przekłada się na kwotę rzędu 75-90 zł za 100 kilometrów. Przyjmując, że ikona transportu konsumuje 20 kWh i ładujemy ją w firmie w taryfie nocnej (75 groszy za 1 kW), ten sam dystans pochłonie 15 zł. W ujęciu rocznym, elektryk przynosi ponad 9 tysięcy zł oszczędności, a przez 3 lata około 25 tysięcy zł i to przy wysokiej stawce za 1 kW.

To tylko paliwo. Nie możemy zapominać, że serwis auta spalinowego obejmuje wymianę płynów eksploatacyjnych, kontroli układu hamulcowego (dwa razy częściej niż w elektryku), filtra DPF, rozrządu i turbosprężarki. Średni koszt rutynowego przeglądu z wymianą oleju silnikowego i filtrów to 1500-2000 zł. Gdy skończy się gwarancja, koszty rosną geometrycznie, bowiem podzespoły jednostki napędowej nie są wieczne. W autach klasy premium, wymiana filtra DPF może kosztować nawet 10 tysięcy zł, a turbiny połowę mniej. W elektryku nie mamy tych problemów. Kilkaset zł zaoszczędzimy również na OC i AC. W strefach płatnego parkowania (4zł za godzinę), 8 godzin dziennie przynosi zysk na poziomie 32 zł. Tygodniowo zostaje w kieszeni 160 zł. A to dopiero początek korzyści.

Czy warto postawić na elektrycznego Transita?

Auta dostawcze są nieodzownym elementem drogowego krajobrazu. Widzimy je każdego dnia w drodze do pracy lub podczas wakacyjnej podróży po autostradzie. Dostarczają przesyłki, żywność, lekarstwa lub przewożą osoby niepełnosprawne. Służą też w jednostkach mundurowych lub pomagają wykonywać szeroko pojęte usługi. Pomagają rosnąć gospodarce i czynią to w sposób coraz bardziej komfortowy, co udowadnia Transit. Od lat jest w ścisłej czołówce swojego segmentu na Starym Kontynencie.

E-Transit z pewnością pomoże wyśrubować ten wynik. Możliwościami przewozowymi jest zbliżony do spalinowych odmian. Zapewnia też dość wysoki komfort i występuje w kilkudziesięciu wariantach, co pozwoli dopasować ofertę do indywidualnych preferencji. Na co dzień jest niezwykle przyjazny i skuteczny na drodze. Zapewnia wysoki komfort pracy, świetne osiągi i duży zasięg z powodzeniem pokrywający dzienne zapotrzebowanie większości użytkowników. Na tle konkurencji, rozsądnie skalkulowano cenę. Korzystając z elastycznego programu Ford Leasing Opcje, miesięczna rata startuje z poziomu 3939 zł netto miesięcznie. Do tego warto doliczyć promocyjne ubezpieczenie 3,9 proc. Warto się pospieszyć, bowiem taka oferta może się nie powtórzyć.

  • Reklama
  • Reklama
  • Reklama
  • Reklama

+

Ford E-Transit

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

Rozwiń